Przepraszam za błędy, ale nie mam siły już ich poprawić.
~*~
Pierwsze promienie słoneczne, skutecznie wybudziły mnie ze snu. Nie czułam bólu, zmęczenia, zdenerwowania-wszystko mi jest obojętne.
Uwielbiam ten stan a zarazem nienawidzę go. Tyle sprzeczności w tak małym ciele. Ludzkim ciele, małej jednostce naszego gatunku, a jeszcze mniejsze znaczenie ma moje życie wobec naszej społeczności.
Powoli podniosłam się do pozycji stojącej i wzrokiem szukałam wyjścia, ale przypadkiem natrafiłam spojrzeniem na zielnik spoczywający na jakiejś półce, a obok leżała jakaś księga.
Podeszłam bliżej, chcąc zbadać obiekt. Najpierw pochwyciłam zielnik, który po niecałej minucie odłożyłam z powrotem na miejsce. Później wzięłam do rąk książkę i ukradkiem udało mi się przeczytać początek.
~12 listopada~
Wróciłem w rodzinne strony.Nieodłączna przeszłość nawet w mej posiadłości dołuje. Prześladuje co dzień.Wielu młodych ludzi ożywia atmosferę, a zamieszanie jakie tu panuje mogłoby nawet wskrzesić nieboszczyka i zmusić go do radosnego tańca. Już jutro wracają moi uczniowie. Muszą przystosować się do życia tutaj, a może to JA muszę ? Miejsce przepełnione bólem po straci, ukochanej mi osoby. To tutaj znienawidziłem własny gatunek i tu też odbudowałem w pierwszym wcieleniu swój "dom", ale...To już nie jest miejsce, w którym panuje ciepło. Nie roznosi się tu miłość jak za dawnych lat. Teraz są to tylko zamknięte pomieszczenia przenoszący w żałobę. Każdy powinien mieć miejsce, gdzie może powrócić, ale mnie wykreślili już dawno. Spisali na straty...Jestem tu też z innego powodu. Po zawarciu przysięgi z głową innego klanu, szukam tej osoby, która jest....
-Widzę że już się obudziłaś-zwróciłam swoje puste oczy w jego stronę. Na mojej twarzy malowało się zdziwienie, jednak nie przejmowałam się tym zbytnio. Cóż trudno. Nie wiedziałam, że to jego pokój, ale mogłam się domyśli w końcu wygląda na największe pomieszczenie mieszkalne na tej uczelni i z pewnością należy do niego.
W popłochu schowałam za plecami dziennik, uśmiechając się sztucznie czym zakryłam zakłopotanie.Przeszywał mnie ciekawskim spojrzeniem na wylot, ale nic nie powiedział, po czym odwrócił się, aby otworzyć okno. Od razu wykorzystałam okazję i ułożyłam pamiętnik w jakiś kącik tak aby był w tym pomieszczeniu. Może jeszcze będę miała okazję dowiedzieć się o kogo chodziło ?
Mocno zaczerpnęłam wdech, wpuszczając do płuc świeże i jeszcze chłodnawe powietrze, Słońce dopiero rozpoczynało swą wędrówkę po niebie.
-Co ja tu robię ?-nic nie pamiętałam oprócz prochów. Jedna wielka pustka wypełniała mój umysł.
-Sama sobie na to odpowiedz-oznajmił poważnym tonem, na co zaniemówiłam.
-Ty sobie chyba jaja robisz ?!-ryknęłam, wymachując rękoma. On jednak nadal stał odwrócony do mnie tyłem, po czym kontynuował.
-Zapytaj się swoich przyjaciół. Dzisiaj macie się powstrzymywać od różnorodnych numerów. Niedługo pojawi się kilku nowych uczniów i nie chcę tutaj żadnych sporów-prychnęłam pod nosem oburzona. Cholerne wariatkowo!
-Nie martw się. Gdy tylko turniej się zacznie, odzyskasz trochę wolności, Silv-skąd wiedział jak mówili do mnie przyjaciele ?! Chciałam wyjść, by mieć już święty spokój, kiedy poczułam jak przylegam plecami do ściany bez możliwości ruchu.
-A ty gdzie się wybierasz ?-mimo wszystko głęboka barwa jego głosu, wywołała u mnie dreszcz. Był zdecydowania za blisko!
Zaniemówiłam, znowu. Świetnie nie ?!
-Mogę już wrócić do pokoju ?-spytałam spanikowana, czerwienią się lekko gdy założył kosmyk moich włosów za ucho.
-Dobrze. Miło, że w końcu wiesz czym jest szacunek. Możesz iść, ale o siódmej, trzydzieści widzę waszą grupę na dole w salce-o dziwo mrugnął do mnie, a ja nie dość iż na pożegnanie splunęła mu na buty, to trzasnęłam drzwiami na tyle mocno, że jakaś waza na korytarzu uległa całkowitemu zniszczeniu. Jeszcze coś co tam krzyczał, że pożałuję. Frajer, to byłby cud gdybym się tym przejęła.
~Z perspektywy Hao~
Muszę przyznać, że ta mała jest bardzo charakterna. Czyli to prawda co o niej mówiono między radą...
Jeszcze pożałuje za swój brak subordynacji, ale zaciekawiła mnie i to bardzo. Nie jest do końca człowiekiem. Przy bliższym kontakcie nawet mruczała, czyżby to właśnie ona była Neko no hana. Skrzyżowanie kilku dusz w jednym ciele... Ciekawe, ciekawe...
Spostrzegłem, że kilka przedmiotów nie leżało na swoim wcześniejszym miejscu, a dokładniej chodziło mi o dziennik.
Myślała, że się nie domyślę ?
Teraz jednak czekam na swoich uczniów, a dokładniej Hanagumi, Opachi, Ramiro i Luchits, który ma się zająć sprawami organizacyjnymi. Jednak co innego mnie ciekawi-Jak zareaguje mój braciszek na wieść, że żyję ?
Yohmei był tak naiwny i chyba myślał, że się nie dowiem o jego odwiedzinach i kontynuowaniu nauki. Wraz z Anną mają odwiedzić moją korzystać z moich nauk bez mojej wiedzy ?
Śmieszne.
Miło będzie zobaczyć Kyoyamę, a jeszcze milej Yoh.
Cóż jeśli coś mu nie będzie odpowiadało, to sam może odejść. Rodzina nadal mu nie powiedziała, że to ja jestem tak naprawdę głową rodziny i główną linią rodu Asakura.
Może lepiej jeszcze przetrzymać go w niewiedzy, póki co ?
~Z Perspektywy Indili~
Wszyscy są poddenerwowani. Nawet muzyka i czytanie naszej kochanej poezji czy rozmyślanie o wolności ducha nas nie uspokaja.
Powoli kończą się działki. Tylko Maanam jest w miarę dobrej sytuacji, ale i jej skończą się w końcu prochy.
-Jak to nie mamy skąd wziąć ?!-warknęłam do Fripa. Ręce mu się trzęsły, ale starał się zachować spokój i nie podnosić na mnie głosu.
-Damy radę. Zrobimy, krótki odwyk. Może coś tutaj znajdziemy-stwierdził z nadzieją. Jemu też oczy świeciły się na myśl o ćpaniu. Nie jest OK.
Chcę znowu wyruszyć w świat, ale ta szkoła...zaplanowane małżeństwo nie dają mi nawet odkryć wolnej miłości !

-Wiesz Inda.. bo Alfa wczoraj trochę przesadził i dzisiaj Kino musiała się nim zająć-widziałam jak medium starała się ostrożnie dobrać słowa. Zaplotłam jej warkocza, a ona skończyła wyżywać koszulę dla Firipa.
-Ona mu nie może-nawet mój oni~san przyznał mi rację!
Nie przepadamy za sobą-To prawda, ale swoim nie życzę niczego złego. Martwiłam się, nie chciałabym by coś mu się stało. Przyzwyczaiłam się do jego obecności, złowieszczego głosu, wolnej jazdy po świecie, kłótni... Nawet stylu, tak różnego od nas, a jednak podobnego~ Był podobny w usposobieniu... Też chciał w końcu być szczęśliwy.
~pół godziny później~
Czekaliśmy na placu apelowym. Nasz "przewodnik duchowy" wyciągnął mnie i Hagumi (Maanam) z dala od gitowców. Nie mieliśmy ochoty na kolejną aferę w ciągu tego miesiąca.
Jakieś było moje zdumienie, kiedy naszym oczom ukazał się brat bliźniak Hao Asakury-Yoh Asakura, wraz ze swoją narzeczoną.
-Yoh będziesz uczęszczał do grupy wraz z Indilią Silver-tu jego ojciec, Mikihisa wskazał na nas. Obdarzył na radosnym uśmiechem, a jego narzeczona była w stosunku do nas obojętna.
Co jest tu grane i czemu jeszcze nie pojawił się straszy z braci ?
Fajne rozdziały... (Przeczytałam i poprzedni i ten...) Ale ten kompletnie mnie zaskoczył. I mówiąc to mam na myśli dziennik i wizyta młodszego brata Hao... no to się teraz porobi jak dowie się, że jego starszak żyje, ma się świetnie i jest jednym z nauczycieli w tej szkole. Tak... ten rozdział na prawdę zapadł mi w pamięci.
OdpowiedzUsuńWybacz, że nie skomentowałam poprzedniej notki... byłam zajęta cały dzień. Tyle nauki, tyle czytania i pisania blogów... i wybacz mi za to, że trochę "zepsułam" ci psychikę ostatnim rozdziałem na opowiadaniu Yaoi... Przyznam szczerze, że nie mam pojęcia jak to wyszło z mojej ręki.
Nie przeciągając dłużej... czekam na kolejny rozdział.
Yoh i nauki Hao jest ciekawa co z tego będzie?? Miło że Anna i Yoh się pojawili, będzie jeszcze ciekawie. Rozdział jest genialny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marcia