Piszę do Ciebie ukochany...
Wysłano mnie do akademika "Welton", gdzie panują bardzo rygorystyczne reguły.
Moi "kochani" opiekunowie twierdzą, że te "zasady" dadzą nam jakieś większe osiągnięcia w życiu. W końcu kształtują przyszłą elitę.
Nie mogłam odmówić, nawet bym nie śmiała, ale...
Nie wiem jak długo tu wytrzymam~
Jest to jednak magiczne miejsce, ale nie pozwalają nacieszyć się naszymi zdolnościami. Przyrzekam Ci, że niedługo ucieknę i powrócę~
Nadziejo ty moja.
Na szlaku, pod twoją nieobecność.
Na próżno się błąkam, ale moje życie bez ciebie
jest niczym innym, jak błyszczącą ozdobą, pozbawioną sensu.
Twoja
Indila~
-Indila, wyprostuj się!-po raz kolejny westchnęłam, patrząc na tą zgrzybiałą staruchę, która rzekomo była wielce szanowaną medium.
-Sama się wyprostuj, wiedźmo-oczywiście po raz kolejny oberwałam laską po plecach, co wywołało cichy syk.
-Może to Cię nauczy szacunku-warknęła, znów uderzając mnie tym cholernym kijkiem. Co ja jej zrobiłam do cholery ?!
Już miałam rzucić jakąś kąśliwą uwagą, ale jakimś cudem powstrzymałam się. Spojrzałam błagalnie na zegarek. Dlaczego czas nie może lecieć trochę szybciej?!
Po co w ogóle powstała czasoprzestrzeń ? Po co istniejemy-nie rozumiem ?
-Silver, skup się!-czemu ona musi nas uczyć ?! Jakim cudem ta ropucha się rusza, a najbardziej dziwi mnie czemu ją podziwiają.
Szanowana medium-też mi coś~
-Silver wymień zasady panujące w tej placówce-niech sobie mówi co chce.
-Nie pamiętam-mruknęłam niechętnie, machając ręką na tę babę. Jak to jej było-Kino ? Kino Asakura ?
-Shiro powtórz za koleżankę, bo jak widać trzeba jej odświeżyć pamięć.
-Tradycja, Honor, Dyscyplina i Doskonałość, sensei!-i ja muszę takich idiotów znosić ?
-Lizus-prychnęłam, krzyżując ręce na wysokości piersi.
-Nie każdy chce znowu odrabiać potrójny trening-fuknął. I tak cipa z niego i tyle.
Shiro Higurashi-chyba jedyny uczeń w tej cholernej placówce "edukacyjnej", a raczej zakładzie zamkniętym... a wracając do niego. Shiro to jeden z nielicznych uczniów, który sam z własnej, nieprzymuszonej woli zgłosił się do naboru.
Myśli, że będzie kimś wyjątkowym ?
Każdy się bawi w ten ustrój klanów, no może z wyjątkiem NAS. Niestety jesteśmy w różnych klasach. Specjalnie na życzenie "mojego" ojca nas rozdzielili, ale co im to da kiedy po nocach zawsze siedzimy u Alfy lub u mnie ?
-Jak widać Silver nadal nie nauczyłaś się żadnej z tych zasad, więc zamiast treningu spędzisz cały dzień szorując podłogę w salce treningowej, swoją szczoteczką-lekko zbladłam na to stwierdzenie, w końcu ta "salka" jest jednym z największych pomieszczeń w tej budzie !
-Może to Cię oduczy głupich wybryków-dodała, po raz kolejny tego dnia uderzając laską po mojej głowie. Mam ochotę wziąć tego badyla i oddać jej tym samym za nadobne.
Tęskniłam za tymi bezchmurnymi dniami na wzgórzu, wsłuchując się z słowa "przewodnika", nauczającego nas prawdy o świecie.
A co mi z tego przyszło ?
Nic. Jedyne co posiadam to kilku "przyjaciół" z naszego Stowarzyszenia. Brak samodzielnego myślenia. Samotność mam i mój młodzieńczy bunt.
Piękne blizny i pustkę-jestem taka bogata...
W dodatku teraz zamiast wsłuchiwać się w naszych idolów głoszących słowa prawdy, klękam na podłodze upokorzona i szoruję posadzkę.
Umiliłabym sobie czas szybkim strzałem, ale Alfy nigdzie nie widziałam, a Fripa tylko rankiem przy porannej działce spotkałam. Od tamtej pory nie minęłam się już z nikim. Żadnej bratniej duszy nie ma przy mnie~
Ręce potwornie mi się trzęsły, a ja stawałam się coraz bardziej drażliwa aż do tego stopnia, że w jakąś różowowłosą pokrakę rzuciłam szmatą.
-I na co się kurwa gapisz ?!-od razu uciekła, przez co niestety nie trafiłam. Może to by mi chociaż humor poprawiło?
-Weźmiesz się w końcu do pracy ?-głęboki i spokojny głos, którego jeszcze do tej pory nie zdążyłam usłyszeń. Odwróciłam się o 180 stopni, patrząc na ów osobnika, który mierzył mnie jak obiekt badawczy.
-Zamknij buzię-dodał. Szczerze ? To nawet nie zauważyłam, że wzbudził we mnie takie zainteresowanie. Długie włosy, dzwony i niedopięta koszula. Nigdy tu takiego wcześniej nie widziałam... Czyżby nowy uczeń, chociaż kogoś mi przypominał-tylko kogo ?
-Bierz się do roboty, a nie rozmyślasz o głupotach-prychnął pod nosem. Podeszłam bliżej niego, chcąc mu pokazać gdzie jest wyjście, chociaż w moim położeniu to wyglądało wręcz komicznie.
Przy nim wyglądałam jak mała, bezbronna dziewczyna w dodatku sporo młodsza.
Świetnie, musiałam się urodzić takim kurduplem!
-Chyba śnisz, a teraz zmiataj stąd, bo mnie nudzisz-mruknęłam ziewając przy okazji po czym zapachnęłam się rzucając w niego szczotką do zębów.Odwróciłam się lekko oburzona jego postawą, gdyż zaczął się ze mnie tylko śmiać. Szkoda, że ten cholerny Mikihisa zrobił dzisiaj rewizję i pozabierał mi wszelkie ostre rzeczy.
Jak to mawiał Alfa-"Pokój jest potrzebny na tym popieprzonym świecie, a najważniejszy pacyfizm. Jednak są wyjątki, bo do niektórych dotrzesz tylko z pomocą siły"-mimo iż niezbyt się lubimy to jak widać miał rację pod tym względem, ale tylko pod tym.
Wysłano mnie do akademika "Welton", gdzie panują bardzo rygorystyczne reguły.
Moi "kochani" opiekunowie twierdzą, że te "zasady" dadzą nam jakieś większe osiągnięcia w życiu. W końcu kształtują przyszłą elitę.
Nie mogłam odmówić, nawet bym nie śmiała, ale...
Nie wiem jak długo tu wytrzymam~
Jest to jednak magiczne miejsce, ale nie pozwalają nacieszyć się naszymi zdolnościami. Przyrzekam Ci, że niedługo ucieknę i powrócę~
Nadziejo ty moja.
Na szlaku, pod twoją nieobecność.
Na próżno się błąkam, ale moje życie bez ciebie
jest niczym innym, jak błyszczącą ozdobą, pozbawioną sensu.
Twoja
Indila~
~kilka godzin później~
-Indila, wyprostuj się!-po raz kolejny westchnęłam, patrząc na tą zgrzybiałą staruchę, która rzekomo była wielce szanowaną medium.
-Sama się wyprostuj, wiedźmo-oczywiście po raz kolejny oberwałam laską po plecach, co wywołało cichy syk.
-Może to Cię nauczy szacunku-warknęła, znów uderzając mnie tym cholernym kijkiem. Co ja jej zrobiłam do cholery ?!
Już miałam rzucić jakąś kąśliwą uwagą, ale jakimś cudem powstrzymałam się. Spojrzałam błagalnie na zegarek. Dlaczego czas nie może lecieć trochę szybciej?!
Po co w ogóle powstała czasoprzestrzeń ? Po co istniejemy-nie rozumiem ?
-Silver, skup się!-czemu ona musi nas uczyć ?! Jakim cudem ta ropucha się rusza, a najbardziej dziwi mnie czemu ją podziwiają.
Szanowana medium-też mi coś~
-Silver wymień zasady panujące w tej placówce-niech sobie mówi co chce.
-Nie pamiętam-mruknęłam niechętnie, machając ręką na tę babę. Jak to jej było-Kino ? Kino Asakura ?
-Shiro powtórz za koleżankę, bo jak widać trzeba jej odświeżyć pamięć.
-Tradycja, Honor, Dyscyplina i Doskonałość, sensei!-i ja muszę takich idiotów znosić ?
-Lizus-prychnęłam, krzyżując ręce na wysokości piersi.
-Nie każdy chce znowu odrabiać potrójny trening-fuknął. I tak cipa z niego i tyle.
Shiro Higurashi-chyba jedyny uczeń w tej cholernej placówce "edukacyjnej", a raczej zakładzie zamkniętym... a wracając do niego. Shiro to jeden z nielicznych uczniów, który sam z własnej, nieprzymuszonej woli zgłosił się do naboru.
Myśli, że będzie kimś wyjątkowym ?
Każdy się bawi w ten ustrój klanów, no może z wyjątkiem NAS. Niestety jesteśmy w różnych klasach. Specjalnie na życzenie "mojego" ojca nas rozdzielili, ale co im to da kiedy po nocach zawsze siedzimy u Alfy lub u mnie ?
-Jak widać Silver nadal nie nauczyłaś się żadnej z tych zasad, więc zamiast treningu spędzisz cały dzień szorując podłogę w salce treningowej, swoją szczoteczką-lekko zbladłam na to stwierdzenie, w końcu ta "salka" jest jednym z największych pomieszczeń w tej budzie !
-Może to Cię oduczy głupich wybryków-dodała, po raz kolejny tego dnia uderzając laską po mojej głowie. Mam ochotę wziąć tego badyla i oddać jej tym samym za nadobne.
~*~Reszta lekcji upłynęła spokojnie, jednak nie mogłam się skupić. Byłam cała poddenerwowana i z utęsknieniem czekałam, aż odbędzie się nasze zgromadzenie.
Tęskniłam za tymi bezchmurnymi dniami na wzgórzu, wsłuchując się z słowa "przewodnika", nauczającego nas prawdy o świecie.
A co mi z tego przyszło ?
Nic. Jedyne co posiadam to kilku "przyjaciół" z naszego Stowarzyszenia. Brak samodzielnego myślenia. Samotność mam i mój młodzieńczy bunt.
Piękne blizny i pustkę-jestem taka bogata...
W dodatku teraz zamiast wsłuchiwać się w naszych idolów głoszących słowa prawdy, klękam na podłodze upokorzona i szoruję posadzkę.
Umiliłabym sobie czas szybkim strzałem, ale Alfy nigdzie nie widziałam, a Fripa tylko rankiem przy porannej działce spotkałam. Od tamtej pory nie minęłam się już z nikim. Żadnej bratniej duszy nie ma przy mnie~
Ręce potwornie mi się trzęsły, a ja stawałam się coraz bardziej drażliwa aż do tego stopnia, że w jakąś różowowłosą pokrakę rzuciłam szmatą.
-I na co się kurwa gapisz ?!-od razu uciekła, przez co niestety nie trafiłam. Może to by mi chociaż humor poprawiło?
-Weźmiesz się w końcu do pracy ?-głęboki i spokojny głos, którego jeszcze do tej pory nie zdążyłam usłyszeń. Odwróciłam się o 180 stopni, patrząc na ów osobnika, który mierzył mnie jak obiekt badawczy.
-Zamknij buzię-dodał. Szczerze ? To nawet nie zauważyłam, że wzbudził we mnie takie zainteresowanie. Długie włosy, dzwony i niedopięta koszula. Nigdy tu takiego wcześniej nie widziałam... Czyżby nowy uczeń, chociaż kogoś mi przypominał-tylko kogo ?
-Bierz się do roboty, a nie rozmyślasz o głupotach-prychnął pod nosem. Podeszłam bliżej niego, chcąc mu pokazać gdzie jest wyjście, chociaż w moim położeniu to wyglądało wręcz komicznie.
Przy nim wyglądałam jak mała, bezbronna dziewczyna w dodatku sporo młodsza.
Świetnie, musiałam się urodzić takim kurduplem!
-Chyba śnisz, a teraz zmiataj stąd, bo mnie nudzisz-mruknęłam ziewając przy okazji po czym zapachnęłam się rzucając w niego szczotką do zębów.Odwróciłam się lekko oburzona jego postawą, gdyż zaczął się ze mnie tylko śmiać. Szkoda, że ten cholerny Mikihisa zrobił dzisiaj rewizję i pozabierał mi wszelkie ostre rzeczy.
Jak to mawiał Alfa-"Pokój jest potrzebny na tym popieprzonym świecie, a najważniejszy pacyfizm. Jednak są wyjątki, bo do niektórych dotrzesz tylko z pomocą siły"-mimo iż niezbyt się lubimy to jak widać miał rację pod tym względem, ale tylko pod tym.
Pyskować Kino to jak pyskować śmierci no nie trochę przesadziłam. No i na dodatek czyścić największą salę swoją szczoteczką...Na dodatek przybył słynna Hao Asakura (rewelka) jestem ciekawa co teraz będzie!!?? A i omal zapomniałam notatka świetna
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marcia
P.S.
Wpadnij: otojaalisson.blogspot.com
Nie no... kiedy to czytałam, to normalnie cię nie poznaję! Zazwyczaj twoje blogi nosiły w sobie tyle mroku... a tu? Dzieci kwiatów? Muszę przyznać, że też ich lubię, więc jakoś miło się to czytało.
OdpowiedzUsuńTo miła odmiana...
Spodobało mi się to opowiadanie, więc będę czekała na kolejne notki.